
Polacy byli w Afganistanie przez prawie 19 lat. Zaangażowaliśmy wiele środków, ponieśliśmy duże straty. Teraz musimy skupić się w pierwszym rzędzie na ograniczeniu skutków katastrofy i znalezieniu jej przyczyn. Powinna powstać komisja złożona z naukowców, byłych dyplomatów, byłych wojskowych i pracowników organizacji pomocowych, którzy przeanalizowaliby misję w Afganistanie, by odpowiedzieć na pytanie: jak możliwa była tak dramatyczna klęska i co zrobić, by nie powtórzyła się w przyszłości, w innym miejscu?
To jest i była nasza wojna.
W Afganistanie celem naszej obecności było przywrócenie bezpieczeństwa i odbudowa kraju. Zginęło na różnych misjach wojskowych co najmniej 44 polskich żołnierzy i jedna osoba z obsługi cywilnej kontyngentu. Ponad 800 zostało poszkodowanych. Zaangażowano duże środki materialne i kapitał polityczny. Służyło tam wielu polskich dyplomatów, pracowników NATO, ONZ czy UE. Wielu z nich ta służba naznaczyła na całe życie.
Ponieśliśmy klęskę jako państwo i jako Sojusz. W wielu wymiarach, także moralnym. Naszą obecność wielu Afgańczyków pojmowało jako obietnicę bezpieczeństwa. Skoro budowaliśmy studnie i szkoły, zachęcaliśmy społeczności lokalne, by wspierały edukację chłopców i dziewczynek, to teraz one mają prawo czuć się zdradzone. Powrót do władzy talibskich bojowników zwiastuje prawdopodobnie radykalne ograniczenie osobistych wolności. Bazując na trudnych na razie do zweryfikowania doniesieniach – dla wielu również tortury i śmierć.
Co wielokrotnie podkreślano, jesteśmy też odpowiedzialni za bezpieczeństwo współpracowników polskiego wojska, dyplomacji czy organizacji humanitarnych. Po dwóch dekadach w górach radykalni wojownicy, którzy sami ponieśli wielkie straty, będą z pewnością czuć pokusę, by się mścić.
Fala migracji wzbiera
Ta wojna jest i była nasza także w innym wymiarze. Ma rację Bruno Maçães, że ci ludzie, którym uda się opuścić Kabul w szczególności, a Afganistan w ogóle, uciekając przed śmiercią i prześladowaniami trafią na granice Unii Europejskiej.
Dlaczego? Ponieważ nie mają dokąd pójść. Słusznie czy nie, obawiają się powtórki z rządów talibów lat 90-tych. Do zemsty będą nowych władców popychać dwie dekady tułaczki i upokorzeń oraz pamięć śmierci towarzyszy walki. Dominuje więc przeświadczenie, że represje na razie są kontrolowane, ale będą się nasilać wraz z umacnianiem władzy talibów.
Wielu Afgańczyków będzie więc uciekać, ich determinację widać na lotnisku w Kabulu. Chwytają się startujących samolotów nie dlatego, że nie znają zasad savoir vivre’u. Mają poczucie, że łapią się ostatniej szansy, walcząc o życie. Turcja nie przyjmie kolejnej fali migracyjnej, ponieważ mieszkają już tam miliony Syryjek i Syryjczyków. Państwo rządzone przez Assada przed wojną liczyło kilkanaście milionów mieszkańców, Afganistan ma populację wielkości Polski. Wyzwanie jest więc potencjalnie jeszcze większe niż w 2015 r.
Państwa Azji Centralnej boją się, że wraz z uchodźcami z południa, wewnętrzne napięcia społeczne ulegną pogłębieniu. I bez nowych przybyszów gospodarki regionu są pogrążone w najgłębszym kryzysie od 1991 r., a faktyczne bezrobocie osiąga horrendalne rozmiary. Pakistan boi się gniewu Afgańczyków: ci, którzy z kraju uciekają, słusznie czynią odpowiedzialnymi za swoje nieszczęścia decydentów w Islamabadzie. Ruch talibski nie mógłby przetrwać bez gościny na pakistańskiej ziemi. Iran, inny z sąsiadów Afganistanu, być może zgodziłby się przyjąć kolejną falę faktycznych uchodźców, lecz choćby z powodu amerykańskich sankcji ich wsparcie w Iranie byłoby trudne technicznie i niezwykle kosztowne politycznie.
Uchodźcom afgańskim pozostają dwa kierunki. Przejście w kierunku basenu Morza Śródziemnego, co sprawi, że przed olbrzymimi wyzwaniami stanie znowu Grecja, Bułgaria, Malta czy Cypr. Zarządzający południową granicą Unii będą pod olbrzymią presją migracyjną także ze względu na wojnę w Etiopii czy konflikty w regionie Sahelu. Francja wycofuje swoje wojska z Mali, co może dodatkowo zwiększyć niestabilność i wypchnąć kolejne miliony zdesperowanych ludzi z ich domów.
Wydarzenia ostatnich miesięcy wskazują jednak, że uchodźcy mogą stać się także orężem w hybrydowej wojnie, jaką prowadzi z Unią reżim w Mińsku. Tysiące osób z Iraku jest ściąganych do naszego wschodniego sąsiada i tam kierowanych w stronę granicy z Litwą i Łotwą. Jeśli Moskwa dołączy do tego transfer uchodźców afgańskich – a ma ku temu możliwości logistyczne w całej Azji Centralnej – napór zdesperowanych tłumów na granice Finlandii, krajów bałtyckich, Polski i Rumunii będzie potężny. Może stać się to źródłem największego kryzysu uchodźczego, który rozegra się bezpośrednio u naszych granic.
Terroryzm wróci
Talibowie nie tyle są zapóźnionymi cywilizacyjnie barbarzyńcami, co ruchem religijno-rewolucyjnym, napędzanym skrajną ideologią. Jeśli taka interpretacja jest prawdziwa, eksport ekstremizmu będzie wymuszony przez wyznawane wartości i logikę konfliktu wewnętrznego. Część bojowników jest przekonana, że zwycięstwo w Afganistanie to ważny etap marszu światowej rewolucji islamistycznej. Nie zadowolą się umacnianiem władzy w kraju. Trudno sobie wyobrazić, by radykalny ruch zmienił się tak bardzo w ciągu dwóch dekad, od kiedy stracił władzę. Partyzanckie życie zwykle powoduje radykalizację postaw i poglądów po stronie bojowników.
Przejęcie władzy w Afganistanie przez talibów to z drugiej strony kolejny akt długiego konfliktu wewnętrznego między szeregiem nieufnie do siebie nastawionych społeczności etnicznych. Do tego dochodzą napięcia polityczne między względnym sekularyzmem a teokracją. Trudno sobie wyobrazić, by 38 mln ludzi, w pewnej ich części przyzwyczajonych do względnych swobód obyczajowych, tak łatwo poddało się radykalnemu pozbawieniu podstawowych wolności w życiu codziennym. Talibski reżim będzie więc prawdopodobnie destabilizowany od wewnątrz przez te ruchy, w tym społeczności mniejszości etnicznych.
Kraje o tak zróżnicowanej tkance wewnętrznej, jak Afganistan, są często federacjami bądź pół-federacjami, jak Indie, Indonezja czy Malezja. Ustrój polityczny to szukanie równowagi między znaczącymi grupami etnicznymi, religijnymi, kastami lub klanami. Wydaje się, że ideologia talibów będzie nakazywać budowę w miejsce federacji scentralizowanego państwa, przynajmniej w wymiarze interpretacji prawa islamskiego. Będzie to rodziło napięcia wewnętrzne w nowym kalifacie.
Jeśli reżim czegoś się w ciągu ostatniego dwudziestolecia nauczył, to większej biegłości w sztuce dyplomatycznej. Jest więc możliwe, że z terenu Afganistanu w przemyślany sposób eksportowana będzie ideologia radykalnego islamu, wraz z zapleczem logistycznym i bojownikami. Do Afganistanu ściągać będą w sposób naturalny islamscy radykałowie z całego regionu, wraz z niedobitkami ISIS. Jeśli nawet przywództwo talibskiego ruchu, przebywające do niedawna w Katarze, nie będzie chciało ich wspierać, może się okazać, że nie ma innego wyjścia.
Jest prawdopodobne, że eksport rewolucji będzie sposobem na zarządzanie problemami wewnętrznymi w kraju. Mogą go wspierać osoby – częściowo z przekonania, częściowo z braku alternatywy – które wyszkolili i uzbroili nasi sojusznicy i my. To kolejne wyzwanie, któremu musimy stawić czoła.
Cios w prestiż Zachodu
Ta wojna jest też nasza w wymiarze symbolicznym i prestiżowym. Jest to pierwszy konflikt, w który kończy się tak jednoznaczną klęską całego Zachodu. Przypomnijmy, że Art. 5 Traktatu Waszyngtońskiego, zobowiązujący do solidarnej obrony członków NATO w razie napaści, został przywołany przez USA właśnie po zamachach 11 września 2001 r. Odpowiedzieliśmy na to wezwanie jako sojusz, nie tylko jako pojedyncze państwa. Dramatyczne sceny z kabulskiego lotniska i wiadomości o egzekucjach jeńców są więc świadectwem klęski polityki NATO. Tego sojuszu, na którym opieramy swoje bezpieczeństwo.
Nie jest to koniec Zachodu, bowiem nic nie jest jeszcze przesądzone. Jednak to wielki test dla jego obecnej architektury. Unia Europejska będzie doświadczała go w wymiarze uchodźczym i w wymiarze bezpieczeństwa. Sojusz Północnoatlantycki zaś dodatkowo w wymiarze symbolicznym, prestiżowym i moralnym. Setki tysięcy wojskowych NATO, którzy przewinęli się przez Afganistan mogą tracić morale. Co były warte rozkazy, które kazały ich towarzyszom ginąć w tamtym odległym kraju, skoro pozycje, często z trudem zdobyte, oddaje się bez walki? Czy warto było inwestować setki miliardów dolarów w wyszkolenie sojuszników, którzy teraz poddają się bez jednego wystrzału?
Wiedzą o tym obecni potencjalni przeciwnicy USA. Trudno o twarde dowody, ale sądzę, że decydenci w Pekinie i Moskwie rozumieją dzisiejsze wydarzenia jako świadectwo poważnego nadwątlenia amerykańskiej architektury świata. W końcu Amerykanie – i ich sojusznicy, w tym my – obiecywaliśmy Afgańczykom pokój, stabilność i wolność. Widowiskowy upadek skorumpowanego reżimu w Kabulu może być ilustracją tego, ile warte są te zapewnienia. Osobną i bardzo ważną kwestią jest analiza, czemu w Afganistanie nie było komu bronić utrwalanego od dwóch dekad porządku, mimo iż teoretycznie broniło go ponad 300 tys. żołnierzy i policjantów, uzbrojonych w sprzęt nowocześniejszy od swoich przeciwników. W wielu głowach zapewne kiełkuje myśl: być może USA inwestuje w swych sojuszników na ślepo, a ich zdolności bojowe to tylko fasada? Już wkrótce może ktoś powie: sprawdzam.
Zachodniego porządku w Afganistanie nie było komu bronić. Kto więc będzie bronić Ukrainy, jeśli Rosja wzmocni na nią presję? Kto będzie bronić Tajwanu, jeśli decydenci w Pekinie postanowią zrealizować swój sen o reunifikacji Chin? Wiele reżimów może czuć się ośmielonych wydarzeniami ostatnich miesięcy i dni.
Co robić po klęsce?
Pilne staje się znalezienie odpowiedzi na porażkę w każdym wymiarze, którego ona dotyczy. Nie chodzi o wskazywanie winnych, lecz o wnioski na przyszłość z błędnych koncepcji, polityki i decyzji. Amerykanie podejmują już próby boleśnie szczerych analiz.
Z polskiego punktu widzenia, po pierwsze, należy ograniczyć straty. Polska we współpracy z sojusznikami musi wydobyć obywateli państw NATO oraz ich miejscowych współpracowników z Afganistanu i zapewnić im możliwość przetrwania. To zadanie minimum dla ocalenia resztek wiarygodności.
Po drugie, Europejczycy powinni zmienić wraz z USA swoją politykę wobec Teheranu. W sytuacji, w której rośnie w siłę ruch talibski – w latach 90-tych dający schronienie różnym radykalnym ruchom w regionie – polityka irańska nie jest głównym wyzwaniem na Bliskim Wschodzie i w Azji Centralnej. Należy skłonić Teheran do udzielenia gościny afgańskim uchodźcom i umożliwić choćby przelewy funduszy na organizację obozów uchodźczych. Obecnie jest to znacznie utrudnione ze względu na amerykańskie sankcje. Nie musi wymagać to wielu ustępstw, nowy sunnicki reżim w Kabulu nie będzie na rękę konserwatywnym szyitom w Iranie.
To samo – i tutaj polska dyplomacja i biznes mają wielką rolę do odegrania – dotyczy budowy schronienia dla Afgańczyków w Uzbekistanie czy Kazachstanie. Musimy pokazać wolę inwestycji w państwach, które są bezpieczne, ale dysponują zbyt małymi środkami, by samodzielnie pomóc afgańskim uchodźcom i zapewnić tamę rozlaniu się ekstremistycznej fali. Przez lata powstała tam ponadto sprzyjająca Afgańczykom infrastruktura społeczna, którą warto wykorzystać. Dla przykładu, istnieją uczelnie, na których już obecnie studiuje wiele Afganek i Afgańczyków.
Po trzecie, nie ma powodu, by Moskwa i Pekin uważały, że obecny kryzys nie jest ich zmartwieniem. Dramat rozgrywa się na obszarze w Moskwie uważanym za miękkie podbrzusze Rosji. Pekin jest tym mocarstwem, które ma bezpośrednią granicę lądową z Afganistanem. Warto szukać sposobów, by te dwa kluczowe państwa w regionie wzięły na siebie swoją część odpowiedzialności. Obecnie Rosjanie nie zamykają ambasady, czując się w Kabulu pewnie. Jest niestety możliwe, że to może się wkrótce zmienić. Pamięć ofiar, które ponieśli Afgańczycy w czasie sowieckiej okupacji wciąż jest żywa.
Po czwarte, powinniśmy przemyśleć nasze niepowodzenie w Afganistanie, by taka sytuacja się nie powtórzyła. Nie możemy zasłaniać się odpowiedzialnością USA. Byliśmy tam jako suwerenne państwo, decyzje podejmowali nasi politycy, przygotowywali je nasi urzędnicy (jak wyżej podpisany), wypełniali je nasi wojskowi. Pomagali w tym przedstawiciele naszych organizacji pozarządowych. Zachowując szacunek dla ich pracy, trzeba wyciągnąć wnioski. Powinna powstać komisja złożona z naukowców, byłych dyplomatów, byłych wojskowych i pracowników organizacji pomocowych, którzy przeanalizowaliby misję w Afganistanie, by odpowiedzieć na pytanie: jak możliwa była tak dramatyczna klęska i co zrobić, by nie powtórzyła się w przyszłości?
dr. Krzysztof M. Zalewski – przewodniczący Rady Instytutu Boyma. W latach 2009-10 pracownik Ośrodka Studiów Wschodnich, 2010 – Kancelarii Sejmu, 2010-2016 – Biura Spraw Zagranicznych Kancelarii Prezydenta RP. Autor dziękuje za cenne uwagi Pawłowi Behrendtowi, amb. Tomaszowi Łukaszukowi, dr Jerzemu Olędzkiemu i Patrycji Pendrakowskiej. Tezy i ewentualne błędy są jego wyłączną odpowiedzialnością.

Krzysztof Zalewski Analityk ds. Indii i energetyki. Obecnie członek Zarządu Fundacji Instytut Studiów Azjatyckich i Globalnych im. Michała Boyma oraz redaktor „Tygodnia w Azji” (wydawanego wspólnie z portalem wnp.pl). Pisze o polityce zagranicznej i transformacjach ery cyfrowej w Indiach i Australii. Poprzednio pracownik Agencji Praw Podstawowych Unii Europejskiej w Wiedniu, Biura Spraw Zagranicznych Kancelarii Prezydenta RP, Kancelarii Sejmu RP oraz Ośrodka Studiów Wschodnich w Warszawie
czytaj więcej
Azjatech #26: Japońscy dostawcy podzespołów samochodowych łączą siły
Azjatech to cotygodniowy przegląd najważniejszych informacji o innowacjach i technologii w krajach Azji, tworzony przez zespół analityków Instytutu Boyma we współpracy z Polskim Towarzystwem Wspierania Przedsiębiorczości.
Tydzień w Azji #162: Azja chowa głowę w piasek wobec agresji Rosji na Ukrainę
Przegląd Tygodnia w Azji to zbiór najważniejszych informacji ze świata polityki i gospodarki państw azjatyckich mijającego tygodnia, tworzony przez analityków Instytutu Boyma we współpracy z Polskim Towarzystwem Wspierania Przedsiębiorczości.
Krytyka Polityczna: Koniec świata przełożony na (trochę) później
Pamiętacie ten scenariusz? Ceny mieszkań rosną, ich kupno wydaje się żelazną inwestycją, więc buduje się ich coraz więcej, w sektorze nadyma się bańka, potem nagle pęka, wszyscy zostają z długami, a krach rozlewa się po całej gospodarce. W Chinach udało się go uniknąć o włos, ale na razie to tylko odroczenie kryzysu.
Krzysztof ZalewskiAzjatech #49: Izraelskie innowacje w walce z koronawirusem
Azjatech to cotygodniowy przegląd najważniejszych informacji o innowacjach i technologii w krajach Azji, tworzony przez zespół analityków Instytutu Boyma we współpracy z Polskim Towarzystwem Wspierania Przedsiębiorczości.
Jak Seth Rogen i James Franco wzmocnili reżim Korei Północnej
Nieznana jest dokładna liczba osób, które obejrzały już film Wywiad ze Słońcem Narodu (E. Goldberg, S. Rogen, 2014). Obraz, który początkowo miał nazywać się Zabić Kim Dzong Una, w ciągu 20 godzin od pojawienia się w Internecie został nielegalnie ściągnięty aż 750,000 razy. Portale udostępniające film odnotowywały rekordowe ilości „wejść”. Wszystko za sprawą głośnego ataku […]
Roman HusarskiKorea Północna – kraina jednorożców i niedomówień
Korea Północna wydaje się być jednym z najbardziej medialnych krajów całego Dalekiego Wschodu. W tym przypadku magazyny informacyjne mają ułatwione zadanie – zazwyczaj nie trzeba się specjalnie przejmować uczciwością dziennikarską, wszystkie chwyty są dozwolone. Obecnie odbiorcy nie tylko przywykli do fantastycznych newsów z najbardziej zamkniętego kraju świata, ale też rzadko wykazują potrzebę krytycznego myślenia w […]
Roman HusarskiRP: Uzbekistan – nowe zachęty do zatrudniania osób z niepełnosprawnościami
Uzbekistan zaczyna wspierać aktywizację zawodową osób z niepełnosprawnościami. Międzynarodowi, w tym polscy, inwestorzy mogą liczyć na umiarkowane wsparcie finansowe w przypadku zatrudnienia osób z niepełnosprawnościami.
Magdalena Sobańska-CwalinaAzjatech #166: Koreańscy giganci technologiczni znaleźli się w potrzasku
Azjatech to cotygodniowy przegląd najważniejszych informacji o innowacjach i technologii w krajach Azji, tworzony przez zespół analityków Instytutu Boyma we współpracy z Polskim Towarzystwem Wspierania Przedsiębiorczości.
Tydzień w Azji #146: W Japonii zaskoczenia nie było
Przegląd Tygodnia w Azji to zbiór najważniejszych informacji ze świata polityki i gospodarki państw azjatyckich mijającego tygodnia, tworzony przez analityków Instytutu Boyma we współpracy z Polskim Towarzystwem Wspierania Przedsiębiorczości.
Azjatech #18: Chińczycy stworzyli najbardziej zaawansowaną aplikację do tzw. „deepfake”
Azjatech to cotygodniowy przegląd najważniejszych informacji o innowacjach i technologii w krajach Azji, tworzony przez zespół analityków Instytutu Boyma we współpracy z Polskim Towarzystwem Wspierania Przedsiębiorczości.
Tydzień w Azji: 2020 – wyjątkowy rok dla kinematografii Korei Południowej
Historia kinematografii koreańskiej liczy 100 lat i sięga roku 1919, kiedy po raz pierwszy pokazano koreański film „Walka o sprawiedliwość”. W sto lat później kino koreańskie może mówić o światowym sukcesie swoich filmów.
Wioletta MałotaForbes: Chińczycy tracą w Polsce wpływy polityczne. Czy warto nadal z nimi współpracować?
W 2012 r. z inicjatywy Pekinu rozpoczęto spotkania reprezentantów ChRL z ich odpowiednikami w państwach Europy Środkowej i Wschodniej. Dziesięć lat później kolejne stolice wycofują się jednak ze współpracy w tym formacie. Do Wilna, które odeszło w zeszłym roku, dołączyły ostatnio Tallin i Ryga
Patrycja PendrakowskaWojna w Ukrainie. Co oznacza dla Azji Centralnej?
24 lutego Rosja rozpoczęła pełnoskalową wojnę przeciw Ukrainie. Moment ten można uznać za początek końca istniejącego porządku światowego. Azja Centralna jest regionem wrażliwym na zmiany geopolityczne. Od trzech dekad ścierają się tu wpływy Chin, Rosji, Iranu i Zachodu.
Jerzy OlędzkiTydzień w Azji #268: Na tym polu USA przegrywają z Chinami. Po raz pierwszy od 6 lat
Przegląd Tygodnia w Azji to zbiór najważniejszych informacji ze świata polityki i gospodarki państw azjatyckich mijającego tygodnia, tworzony przez analityków Instytutu Boyma we współpracy z Polskim Towarzystwem Wspierania Przedsiębiorczości.
Coronavirus and climate policies: long-term consequences of short-term initiatives
As large parts of the world are gradually becoming habituated to living in the shadow of the coronavirus pandemic, global attention has turned to restarting the economy. One of the most consequential impacts of these efforts will be that on our climate policies and environmental conditions.
Dawid JuraszekAzjatech #128: Duma Indii. Ósma szczepionka na Covid
Azjatech to cotygodniowy przegląd najważniejszych informacji o innowacjach i technologii w krajach Azji, tworzony przez zespół analityków Instytutu Boyma we współpracy z Polskim Towarzystwem Wspierania Przedsiębiorczości.
Tydzień w Azji: Okoliczności odejścia premiera Abe
O potencjalnej rezygnacji spekulowano jeszcze przed pierwszymi wizytami premiera w szpitalu, zwiastującymi jego odejście z powodu silnego nawrotu wrzodziejącego zapalenia jelita grubego – choroby, która oficjalnie wymusiła na Abe rezygnację z premierostwa w 2007 roku.
Zespół Instytutu BoymaAzjatech #37: Mikroinstalacje fotowoltaiczne na szybach w Korei Południowej
Azjatech to cotygodniowy przegląd najważniejszych informacji o innowacjach i technologii w krajach Azji, tworzony przez zespół analityków Instytutu Boyma we współpracy z Polskim Towarzystwem Wspierania Przedsiębiorczości.
Wywiad z wiceszefem MSZ Władysławem Teofilem Bartoszewskim
Musimy wzmocnić kontakty międzyrządowe w sektorach ważnych dla obu stron, na przykład w nowych technologiach cyfrowych, OZE czy obronności - mówi w rozmowie dla WNP.PL wiceszef MSZ Władysław Teofil Bartoszewski.
Krzysztof ZalewskiAzjatech #213: Chińska firma sklonuje twojego pupila
Azjatech to cotygodniowy przegląd najważniejszych informacji o innowacjach i technologii w krajach Azji, tworzony przez zespół analityków Instytutu Boyma we współpracy z Polskim Towarzystwem Wspierania Przedsiębiorczości.
Nie zawsze diabły. Różne strategie wobec inności w kinie KRLD
„Inni” to dla Ryszarda Kapuścińskiego przede wszystkim „nie-Europejczycy”. Analogicznie w kinematografii KRLD „innym” jest „nie-Koreańczyk”. Od początku powstania Korei Północnej jej artyści operowali jasnym i dychotomicznym obrazem świata. To, co nasze, czyli uri (우리) było przedstawiane temu, co obce. Wybrzmiewająca z koreańskiej sztuki ideologia dobrze wpisuje się w przedstawioną w O gramatologii Jacques Derridy logikę […]
Roman HusarskiDlaczego Ormianie są przekonani, że to Azerowie jako pierwsi zaatakowali Górski Karabach?
27 września po raz kolejny wybuchły poważne starcia w Górskim Karabachu, co można już nazwać wojną na dużą skalę. (...) W tym artykule chcę przedstawić fakty i analizy, które udowodnią, że to Azerbejdżanowi było na rękę zaatakować Górski Karabach (Arcach).
Ani MinasyanTydzień w Azji #164: Chiny „dobrą siłą” dla Ukrainy?
Przegląd Tygodnia w Azji to zbiór najważniejszych informacji ze świata polityki i gospodarki państw azjatyckich mijającego tygodnia, tworzony przez analityków Instytutu Boyma we współpracy z Polskim Towarzystwem Wspierania Przedsiębiorczości.
AzjaTech#3: Kodeks drogowy dla aut autonomicznych i projekt nowego statku powietrznego
Azjatech to cotygodniowy przegląd najważniejszych informacji o innowacjach i technologii w krajach Azji, tworzony przez zespół analityków Instytutu Boyma we współpracy z Polskim Towarzystwem Wspierania Przedsiębiorczości. W tym numerze piszemy m.in. o japońskim kodeksie drogowym dla pojazdów autonomicznych, inteligentnej telewizji przemysłowej w Korei i otoczeniu regulacyjnym dla innowacji w Kazachstanie.