Pandemia Covid-19 zaogniła w wielu miejscach na świecie stosunki między rządami centralnymi a organami lokalnymi. Koronawirus wywołał lub nasilił ostry spór o kompetencje, pieniądze, odpowiedzialność i niezależność pomiędzy różnymi szczeblami administracji państwowej.
W mediach napięcia na linii prowincje – centrum częstą są przedstawiane jako polityczne konflikty wielkich osobowości, między liderami czołowych aglomeracji lub stanów a przywódcami państw. W ciągu pięciu miesięcy, które upłynęły od wybuchu epidemii koronawirusa w Wuhan, niemal każdy kraj dorobił się swojego odpowiednika sporu prezydenta Donalda Trumpa i gubernatora Nowego Jorku Andrew Cuomo o sposób walki z epidemią oraz winę za zaniechania. W Japonii w te role wcielili się gubernator Tokio Yuriko Koike i premier Shinzo Abe, w Indonezji gubernator Dżakarty Anies Baswedan i prezydent Jako Widodo, w Indiach premier stanu Bengal Zachodni Mamata Banerjee i premier federalny Narenda Modi.
W samym centrum tej debaty leży jednak fundamentalna sprzeczność doby pandemii: z jednej strony samorządy grają pierwszoplanową rolę w dostarczaniu potrzebnych usług publicznych, jak opieka medyczna i zarządzanie podstawowymi zasobami, jak żywność. Często to one winione są za organizacyjne niedostatki. Z drugiej strony ogrom i koszty tego wyzwania zostawiły często niedofinansowane władze lokalne na łasce centrum, a kompetencje stanów czy prowincji nie pozwalają na adekwatne działania w dobie kryzysu epidemiologicznego.
Do tych napięć dochodzi spór ustrojowy. Często populistyczni liderzy rządowi wykorzystują kryzys do rozszerzenia swojej władzy kosztem stanów, stawiając pod znakiem zapytania zasady federalizmu i decentralizacji w państwach takich jak Indie. Z kolei w krajach jak Japonia, zła komunikacja i brak silnego przywództwa ze strony władz centralnych może okazać się szansą na drugie życie dla regionów i umocnienie pozycji samorządów. Czas pandemii może zdecydować nie tylko o życiu obywateli, losie gospodarki, ale też o przemianach ustroju wielu krajów.
Indie, czyli pandemia okazją do konsolidacji władzy centralnej
W części krajów pandemia koronawirusa stał się okazją do centralizacji i podporządkowanie krnąbrnych prowincji. Taka sytuacja ma miejsce w Indiach, gdzie premier Narenda Modi wykorzystał zdrowotny i ekonomiczny kryzys do wymuszania reewaluacji stosunków między władzą lokalną a centralną na korzyść tej ostatniej. Używając rozległych uprawnień nadanych rządowi poprzez Akt Zarządzania Kryzysowego (Disaster Management Act) z 2005 r. New Delhi w imię walki z wirusem nałożył na indyjskie stany wysokie koszty implementacji lockdownu przy jednoczesnym ograniczeniu ich źródeł dochodów, tym samym zwiększając ich zależność wobec władz federalnych. New Delhi wydaje się wykorzystywać również pandemię do kampanii politycznej przeciw niepokornym jednostkom federalnym poprzez wysyłanie ”grup dochodzeniowych”, w celu wykrywania rzekomych nieprawidłowości, zwłaszcza w krajach związkowych rządzonych przez opozycję.
Kiedy Narenda Modi został premierem w 2014 r. wielu upatrywało się w jego nadchodzącej kadencji zwiększenia roli stanów w zarządzaniu państwem. Jako premier Gudźaratu przez ponad dekadę(2001-2014), Modi bronił praw stanów wobec z „Centrum”, jak w indyjskiej polityce określane są władze federalne. Oskarżał poprzedni rząd Indyjskiego Kongresu Narodowego pod przywództwem Manmohana Singha o próby ograniczenia ich niezależności. W programie jego obozu politycznego, Indyjskiej Partii Ludowej (BJP), jednym z głównych sloganów wyborczych był „kooperatywny federalizm”, oznaczający harmonizację relacji stany-centrum.
Jednakże od 2014 r., kiedy został premierem Indii, okazało się, że nie tylko porzucił swoją agendę decentralizacji, ale również rozpoczął projekt budowy bardziej scentralizowanego państwa zdominowanego przez jego partię. Według raportu paryskiego think-tanku Institut Montaigne pomimo pro-stanowej retoryki w czasie kampanii wyborczych, to „Narodowy Federalizm” stał się nowym kredem administracji BJP, prowadząc do walki o polityczne i finansowe kompetencje między New Delhi a kontrolowanymi większości przez opozycję stanami. Najdobitniejszym przykładem prawdziwego stosunku Modiego do autonomii stanów były jego działania wobec Kaszmiru, do niedawna najbardziej niezależnej jednostki federalnej w Indiach. W sierpniu zeszłego roku New Delhi zniosło zagwarantowany w konstytucji specjalny status regionu. Od tamtego czasu w odciętym od świata Kaszmirze panuje de facto stan wyjątkowy.
Pandemia pozwoliła Modiemu otworzyć nowy front w tej walce. Modi został skrytykowany przez czołowych premierów indyjskich stanów za to, że z zaledwie czterogodzinnym wyprzedzeniem i bez konsultacji z krajami związkowymi ogłosił 24 marca w telewizji ogólnokrajowy lockdown. W obliczu gwałtownej utraty pracy, środków do życia a często i dachu nad głową, miliony indyjskich migrantów wewnątrzkrajowych wyruszyło z New Delhi czy Mumbaju, gdzie pracowali do swoich oddalonych czasem o setki kilometrów domów. Migracje te należało powstrzymać, ponieważ mogły one spowodować dodatkowe rozprzestrzenianie się choroby. Ciężar finansowy związany z zarządzaniem tą migracją, w sytuacji i tak już napiętych budżetów ze względu na konieczność dofinansowania służby zdrowia, został bez uprzedzenia zrzucony na barki nieprzygotowanych stanów, które zostały zmuszone do zaaranżowania wyżywienia i zakwaterowania dla milionów ludzi.
Rząd centralny Indii podjął również szereg działań, które znacząco osłabiły zdolność stanów do mobilizacji własnych środków finansowych potrzebnych do walki z koronawirusem. Na czas ogólnonarodowego zamknięcia gospodarki Modi zabronił sprzedaży alkoholu. Być może stał za tym ważny interes społeczny, ale tym ruchem rząd centralny zablokował strategiczne źródło dochodów dla jednostek federalnych. Akcyza na alkohol, ustalana na poziomie stanowym, jest trzecim co do wielkości źródłem lokalnych dochodów, odpowiadając średnio za ponad 12% budżetu. Utrata dochodu z opodatkowania alkoholu – około 7 mld rupii (92 mln USD) dziennie – zmusiła stany takie jak Punjab do natychmiastowego ubiegania się o zniesienie tego zakazu.
Stany borykają się również z opóźnieniami w przelewach od rządu należnego im udziału podatków od usług i towarów (GTS). W 2017 roku stany oddały sporą część swoich kompetencji do ściągania GTS na rzecz rządu federalnego, przekonane obietnicami większej wydajności ekonomicznej i uzyskania większych środków z ich udziału w dochodach z podatku ogólnonarodowego. Dotychczas to stany ustalały jego wysokość i ściągały ten podatek, co bardzo utrudniało ponadstanową działalność gospodarczą. Jednak jak podaje agencja prasowa Bloomberg, w tym roku wiele stanów wciąż czeka na otrzymanie swojego udziału, który umożliwiłby im pokrycie własnych wydatków.
W tej sytuacji stany zostały postawione na skraju przepaści finansowej i zdane na łaskę rządu centralnego. Podatki na paliwo i transakcje na rynku nieruchomości, obok akcyzy od alkoholu kluczowe źródła samorządowych dochodów, wyschły wraz z zamknięciem gospodarki. Według dziennika “Hindustan Times” szereg stanów utraciło do 80 proc. swoich dochodów z powodu koronawirusa. Powiadomiły rząd centralny, że w przypadku braku wsparcia finansowego czeka ich bankructwo. Minister finansów Zachodniego Bengalu Amit Mitra poinformowała premiera Modiego, że potrzebuje natychmiastowej interwencji Centrum w sprawie spłaty pożyczek, ponieważ jego prowincja w okresie zamknięcia gospodarki straciła blisko 150 mld rupii (1,9 mld USD). Govinda Rao, ekonomista i były dyrektor Narodowego Instytutu Finansów Publicznych i Polityki, przewiduje, że w tym roku spadek wpływów podatkowych Indii może sięgnąć nawet 2,9 bln rupii (38 mld USD). Obliczenia te zostały przeprowadzone jeszcze przed zapowiedzianym 12 maja planem odrodzenia gospodarki, w który rząd chce zainwestować 260 mld USD (10 % PKB).
Jednakże publiczne prośby nie przełożyły się na zwiększenie pomocy dla stanów rządzonych przez opozycję. Punjab, dom dla 28 milionów ludzi, do końca kwietnia otrzymał z federalnych funduszy jedyne 9,3 mln USD – 3 USD na głowę – aby zwalczać Covid-19. Aby zapełnić tą dziurę w budżecie, jednostki federalne zostały zmuszone do zwiększenia swojego zadłużenia. Jak donosi “The Print”, w kwietniu indyjskie stany zapożyczyły się na blisko 600 mld rupii (7,9 mld USD) – ponad dwukrotnie więcej niż w tym samym miesiącu w zeszłym roku.
New Delhi wykorzystało pandemię do politycznej gry poprzez wysyłanie wspomnianych wyżej ”grup dochodzeniowych”, aby kontrolować stany rządzone przez opozycję. Pod koniec kwietnia minister spraw wewnętrznych wysłał sześć inspekcji do Maharasztry ze stolicą w Mumbaju, Madhya Pradeś, Bengalu Zachodniego czy Radżastanu, oskarżając te jednostki federalne o niepowodzenia w zarządzaniu kryzysem pandemicznym. New Delhi szczególnie zaatakowało rząd Bengalu Zachodniego, z powodu niskiego wskaźnika testowania w stosunku do liczby ludności i najwyższego w kraju wskaźnika śmiertelności – 13,2 procent zgonów spośród tych, którzy zachorowali. W odpowiedzi rząd Bengalu początkowo odmówił dostarczenie wsparcia logistycznego dla dwóch grup inspekcyjnych, które przybyły do Kalkuty. Podczas wideokonferencji z premierem, premier Bengalu Mamata Banerjee oskarżyła New Delhi o „prowadzenie gierek politycznych i prześladowania stanów”. Obserwatorzy polityczni oceniają konflikt jako część walki pomiędzy BJP a rządzącą w Bengalu Trinamool Kongres. Obie partie próbują przyciągnąć wyborców przed wyborami do parlamentu stanowego, które odbędą się za rok.
W indyjskim przypadku władze federalne wzmogły kontrolę nad stanami, pozostawiając im de facto dodatkowe koszty zwiazane z pandemią. Te zwiększone wydatki nie zostały pokryte dodatkowymi dochodami, ponieważ Centrum nie przelewało na konta stanów ich udziałów w podatkach pośrednich oraz zmniejszyło wpływy z akcyzy. Jest możliwe, że w ten sposób New Delhi jest na dobrej drodze, by zrewidować federalny ustrój Indii.
Japonia, czyli odrodzenie małych ojczyzn
Koronawirus może również okazać się szansą na nowe życie dla samorządów. Chociaż w innych krajach pandemia doprowadziła do wzrostu znaczenia i uprawnień rządu centralnego w stosunku do innych ośrodków władzy, zła komunikacja rządu centralnego w czasie pandemii oraz związany z tym kryzys wizerunkowy premiera stworzyło próżnię w japońskim życiu politycznym, którą wypełniło nowe pokolenie niepartyjnych gubernatorów prefektur. Nowa dynamika między władzą centralną a prowincjami pozwoliła samorządom zdominować dyskusję w zakresie odpowiedzi na pandemię i zwiększyła ich podmiotowość względem władzy centralnej.
Relacja między władzą centralną a samorządami w Japonii została sprowadzona w mediach do starcia między premierem Shinzo Abe a gubernatorem Tokio Yuriko Koike o wprowadzenie stanu zagrożenia. Podczas gdy centrala podkreślała konieczność ograniczenia wpływu środków zapobiegawczych na gospodarkę, Koike naciskała na jak najszybsze ogłoszenie stanu zagrożenia oraz „ochronę życia tokijczyków”. I tym razem konflikt na linii prefektura-centrala miał charakter polityczny. Przed rozpoczęciem niezależnej kariery samorządowej Koike była na tyle ważnym politykiem rządzącej LDP, by spróbować swoich sił w wyścigu o przywództwo partii, startując przeciwko Abe. Po przegranej Koike wystartowała w wyborach gubernatorskich bez poparcia LDP i założyła własne stronnictwo, stając się cierniem w oku premiera.
Już pod koniec marca, po rekordowym przypływie nowych wykrytych zakażeń koronawirusem w Tokio, Yuriko Koike wezwała mieszkańców japońskiej stolicy do podjęcia pracy zdalnej i pozostania w domach w czasie weekendów. Jednak nawet po wprowadzeniu stanu zagrożenia przez rząd Abe 7 kwietnia agencja Reuters doniosła, że rządowi urzędnicy, przestraszeni prognozami recesji, utrudniali wprowadzenie surowszych środków. Chociaż gubernator była w stanie zamknąć kafejki internetowe i zmusić restauracje do ograniczenia działalności, wielobranżowe domy handlowe i zakłady fryzjerskie pozostały otwarte, co odczytywano jako ustępstwo w stosunku do władz centralnych. Słabość władz lokalnych w starciu z kancelarią premiera została dobitnie podsumowana w wywiadzie z Koike, gdzie sfrustrowana przez obstrukcję rządu stwierdziła – „Myślałam, że gubernatorzy prefektur są swego rodzaju CEO’s (dyrektorami spółek) ale… Czuję się teraz bardziej jak menedżer średniego szczebla”.
Na papierze pozycja samorządów japońskich wydaje się znacznie silniejsza niż wynikałoby to z doniesień medialnych. Zasada autonomii władz samorządowych jest wpisana w 92 artykuł powojennej konstytucji. Prefektury otrzymały szereg kompetencji w dziedzinie życia codziennego, wliczając w to zdrowie publiczne, edukację, infrastrukturę i policję. Dodatkowo, konstytucja nadała od 1947 r. demokratycznie wybieranym gubernatorom prefektur prawo do wydawania rozporządzeń, przedstawiania budżetu i wprowadzania ustaw do regionalnych parlamentów. Jednakże w rzeczywistości niezależność japońskich samorządów pozostała ograniczona w sferze finansowej. Niekompletna powojenna decentralizacja pozostawiła prefektury na łasce skarbu państwa, którego środki odpowiadały średnio za połowę lokalnych budżetów. Gubernatorzy nie byli w stanie realizować inwestycji i programów dostosowanych do warunków lokalnych bez zaaprobowania przez Tokio. Dodatkowo, przez większość powojennej historii Japonii gubernatorami prefektur zostawali zwykle byli urzędnicy państwowi związani z dominującą Partią Liberalno-Demokratyczną, dodatkowo wzmacniając więzi z metropolią “po linii partyjnej”. W konsekwencji relacje między prefekturami a rządem centralnym ukształtowały się na zasadzie sługa-pan.
Nowa dynamika między władzą centralną a prefekturami w zakresie odpowiedzi na pandemię może jednak tchnąć nowe życie w lokalną demokrację Japonii. Według agencji Reuters niewzruszone stanowisko Koike zainspirowało pokolenie nowych, formalnie bezpartyjnych i młodych gubernatorów przejęcia inicjatywy w walce z epidemią. Od wykrycia pierwszych przypadków koronawirusa w Japonii część prefektur indywidualnie zwróciła się do rządu z prośbą o zwiększenie zakresu testowania populacji i wprowadzenie stanu wyjątkowego, który pozwoliłby im efektywniej walczyć z epidemią. Jednakże po braku odpowiedzi ze strony Abe wiele z nich przestało oglądać się na władzę centralną. Jak donosi “The Washington Post” Yoshinobu Nisaka, niepartyjny gubernator południowo-zachodniej prefektury Wakayama, zignorował państwowe protokoły i w lutym rozpoczął agresywną kampanię testów i śledzenia przypadków koronawirusa, które stała później modelem do naśladowania. W północnej Japonii 39-letni gubernator prefektury Hokkaido Naomichi Suzuki, doświadczył skoku popularności po tym, jak nie czekając na premiera, wprowadził stan wyjątkowy w swojej prowincji, pomimo braku jasnej prawnej podstawy do takiego czynu. Regionalni przywódcy zaczęli również współpracować między sobą, aby wpłynąć na politykę władzy centralnej. 17 kwietnia Narodowe Stowarzyszenie Gubernatorów wezwało japoński rząd do zamknięcia branży hotelarskiej w celu ograniczenia poruszania się między prowincjami w czasie pandemii
Debata na temat procesu znoszenia koronawirusowych restrykcji i pobudzenia zamrożonej gospodarki również została zdominowana przez samorządowców. Prefektury Aichi, Ibaraki, Tokio i Osaka, narzekając na brak rządowych wytycznych, stworzyły własne strategie dla otwierania gospodarki. Kryteria Osaki dla stopniowego znoszenia lockdownu, wprowadzone przez 44-letniego gubernatora Hirofumi Yoshimura, zyskały narodowe uznanie i uczyniły z Yoshimury jednego z najpopularniejszych polityków w kraju. Według sondażu dziennika “Mainichi Shimbun” przywódca Osaki jest najwyżej oceniany przez rodaków, jeśli chodzi o odpowiedź na pandemię, z gubernatorem Tokio na drugim miejscu i premierem Abe dopiero na trzecim miejscu.
Podsumowując, w Japonii zła komunikacja i brak przywództwa ze strony władz centralnych pozwolił gubernatorom prefektur przejąć inicjatywę w zakresie odpowiedzi na pandemię i wprowadzić rozwiązania dostosowanych do warunków lokalnych. Zyskane w ten sposób uznanie mediów i popularność wśród Japończyków może zwiastować zwiększenie znaczenia i podmiotowość prefektur w relacjach z centrum.
Indonezja, czyli niesprawdzony model decentralizacji
Pandemia zakwestionowała również efektywność istniejącej struktury administracyjnej w niektórych państwach w obliczu wszechogarniającego kryzysu. W przypadku Indonezji brak zainteresowania metropolii pandemią, zamiast wzmocnienia samorządów obnażył impotencję niższych szczebli administracyjnych w przeciwdziałaniu zarazie z powodu zbyt dużego rozproszenia władzy. Skala kryzysu w Indonezji wymagała zdecydowanych i skoordynowanych działań na szeroką skalę, których władza centralna nie chciała podjąć, a rządy prowincjonalne nie zdołały w stanie samodzielnie przeprowadzić ze względu na brak wystarczającej koordynacji z silnymi samorządami gminnymi.
Od samego początku indonezyjskie prowincje, na czele z Dżakartą reprezentowaną przez gubernatora Aniesa Baswedana, traktowały pandemię znacznie poważniej od skupionego na gospodarcę prezydenta Jako Widodo. Według gazety “The Sydney Morning Herald”, administracja Dżakarty rozpoczęła monitorowanie i śledzenie potencjalnych przypadków koronawirusa już w styczniu, zaraz wybuchu epidemii w Wuhan i ponad miesiąc przed oficjalnym ogłoszeniem przez Indonezję pierwszego zakażenia. Utworzono wtedy infolinię dla 190 szpitali w Dżakarcie dla podejrzanych przypadków. Z powodu rządowego zakazu robienia testów przez władze regionalne, próbki pobrane od podejrzanych o chorobę pacjentów były przesyłane do krajowego laboratorium. Jednakże w tamtym czasie minister zdrowia Terawan Agus nieustannie zaprzeczał, że w Indonezji są jakiekolwiek przypadki zachorowań na koronawirusa, przypisując wyjątkowość kraju „Bogu i sile modlitwy”. Prezydent Jako Widodo później przyznał się do wstrzymywania informacji, aby zapobiec panice.
Po miesiącach zaprzeczeń, w marcu rząd w końcu potwierdził pierwszy przypadek zachorowania na koronawirusa. Jednakże nawet wtedy władze centralne nie doceniały skali problemu i nadal ingorowały protesty władz samorządowych. Minister zdrowia początkowo nalegał, aby w oficjalnych danych znalazły się wyłącznie wyniki dokładniejszych, ale zajmujących więcej czasu i droższych testów reakcji łańcucha polimerazy wykonywanych w jedynym laboratorium w Dżakarcie, całkowicie ignorując wzrost nowych przypadków i pozytywnych wyników uzyskiwanych z szybkich testów na przeciwciała przeprowadzanych przez lokalne władze. Podczas, gdy sąsiednie kraje, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa, rozszerzały systemy masowego testowania, licząca 264 miliony ludności Indonezja według kalkulacji dziennika “Jakarta Post”, była w stanie przeprowadzić jedynie 240 najdokładniejszych testów.
Mimo, iż Dżakarta stała się krajowym epicentrum koronawirusa, prośby gubernatora o wprowadzenie społecznego dystansowania były wielokrotnie załatwiane odmownie ze względu na negatywny wpływ na gospodarkę.
Opór władz centralnych wobec żądań Dżakarty jest częścią dłuższego sporu politycznego – Anies Baswedan stał się głównym konkurentem prezydenta od 2016 r., kiedy to pokonał jego partyjnego sojusznika Barsukiego Purname w wyborach gubernatorskich. Wprawdzie Baswedan zadeklarował stan wyjątkowy w stolicy i zaapelował do przedsiębiorstw o pracę w warunkach home office, ale było to wyłącznie zalecenie a nie wiążąca regulacja. Dopiero w połowie marca została uformowana krajowa grupa zadaniowa do spraw koordynacji rządowego stanowiska w sprawie koronawirusa i to w odpowiedzi na bezpośrednią interwencję Światowej Organizacji Zdrowia. Ogłoszenie stanu wyjątkowego, który stwarza podstawy prawne do wprowadzenia ostrych środków przeciwdziałających rozwojowi pandemii, zajęło następne dwa tygodnie.
Bezsilność władz regionalnych nie powstrzymała niższych szczebli administracyjnych od podjęcia działań w celu ochrony swoich lokalnych społeczności. Dwa tygodnie przed wprowadzeniem przez prezydenta stanu wyjątkowego burmistrzowie Merauke i Sorong, dużych miast w prowincjach Papua i Papua Zachodnia, wprowadzili swoje własne lockdowny. Jak donosi Jakarta Post, Burmistrz Tegalu w Jawie Centralnej w marcu w odpowiedzi na wzrost liczby przypadków koronawirusa ogłosił zamknięcie 49 połączeń do miasta na okres czterech miesięcy. Jednakże lokalne środki, z racji swojej niewielkiej skali i nieskoordynowanego charakteru, nie były w stanie zatrzymać pandemii.
Nawet wprowadzone przez ministra zdrowia regulacje dotyczące „społecznych restrykcji o szerokim zakresie” (PSBB) pokazywały ograniczone poczucie potrzeby działań ze strony władz centralnych w porównaniu z rządami regionalnymi. Prezydent odrzucił wezwanie do zastosowania powszechnego zamknięcia (lockdown), jak to miało miejsce w innych częściach świata, argumentując, że takie środki odbiją się niekorzystnie na biedniejszej części społeczeństwa. W zamian za to Widodo próbował częściowych rozwiązań, jak kwarantanna obejmująca epicentra zachorowań na Covid-19, jak Dżakarta i Zachodnia Sumatra. Zgodnie z rządowym rozporządzeniem nr 21 w sprawie PSBB, prowincje i miasta musiały wystąpić do ministra zdrowia o pozwolenie na wprowadzenie ich w życie. Samorządy, które chciały zastosować PSB, musiały dołączyć raport epidemiologiczny do swojego wniosku i dane łącznie z mapą ilustrującą rozprzestrzenianie się wirusa w ich rejonach. Wniosek ten był następnie dyskutowany przez grupę wyznaczoną przez ministra zdrowia, która rozpatrywała go po konsultacji z grupą zadaniową Covid-19. Jednocześnie regulacje blokują gubernatorom możliwość wprowadzenia surowszych restrykcji na własną rękę. Po stosunkowo znacznym opóźnieniu w odpowiedzi na wniosek Dżakarty, stolica stała się pierwszym miastem, które zastosowało częściowy lockdown dnia 10 kwietnia.
Według Sama Jaffreja z think-tanku Carnagie Endownment for International Peace, ciągle rozgrywki polityczne pomiędzy rządem centralnym a prowincjami mogą spowodować zmianę indonezyjskiego modelu decentralizacji władzy. Na przestrzeni ostatnich dwóch dekad samorządy lokalne w Indonezji uzyskały znaczące uprawnienia i obowiązki.
Proces reform ustrojowych określony przez ekonomistów Banku Światowego mianem „Big Bangu”, który miał miejsce po upadku dyktatury prezydenta Suharto w 1998 r, przemienił Indonezję z jednej z najbardziej skonsolidowanych wojskowych autokracji na świecie w zdecentralizowaną demokrację. Od 1999 r. Indozejczycy mogli w bezpośrednim głosowaniu wybierać lokalne parlamenty, a od 2005 r mogli głosować na. burmistrzów i gubernatorów. Nowy system wyborów wzmocnił lokalną demokrację i umożliwił ubieganie się o urząd niezależnym kandydatom, zmniejszając dominację starych partii politycznych, które były powszechnie obwinianie o korupcję za czasów dyktatury. Ponadto zgodnie z Prawem 22/1999, lokalna administracja przejęła szereg zobowiązań poprzednio przypisanych administracji centralnej. Za tym poszły środki finansowe, pochodzące jednak głównie w formie transferów od władz centralnych.
Jednakże głównym beneficjentem reform był niższy szczebel władz lokalnych – regencje (kabupaten) i okręgi miejskie (kota) – sprowadzając gubernatorów prowincji do roli koordynatorów. Prawo 32/2004 doprowadziło do ugruntowania lokalnej autonomii, która zyskała równorzędny status administracyjny stosunku do gubernatorów prowincji. Dla przykładu blisko 10,000 społecznych klinik (Puskesmas) odpowiedzialnych za pierwszoliniowe działania związane z przeciwdziałaniem pandemii, od testowania do ustalania kontaktów zakaźnych, jest zarządzanych właśnie przez dystrykty i ośrodki miejskie. Jak podkreśla raport Światowej Organizacji Zdrowia na temat systemu opieki zdrowotnej w Indonezji z 2017 r., od czasu decentralizacji prowincjonalne biura zdrowotne nie posiadają zwierzchnictwa nad Puskesmas i mogą jedynie koordynować ich działalność w obliczu istotnych problemów zdrowotnych.
System finansowania samorządów również ominął administrację regionalną, przesyłając państwowe fundusze bezpośrednio na konta jednostek administracyjnych niższego rzędu. Według OECD blisko 90% subwencji rządowych dla władz lokalnych jest skierowana do dystryktów i miast. Brak związku hierarchicznego sprawiał, że szefowie regencji i burmistrzowie nie byli skłonni współpracować z gubernatorem swojego regionu. Chociaż w obliczu pandemii gubernatorzy objawili się jako skuteczni pośrednicy, jednocześnie synchronizujący czynności władz okręgowych i pchający rząd centralny do działania, niezdolność administracji regionalnej do samodzielnych działań na szeroką skalę obnażyło słabość tych rozwiązań systemowych. Patrząc w przyszłość, władza szczebla stanowego prawdopodobnie będzie musiała być wzmocniona, aby usprawnić administrację na archipelagu.
Pandemia zmieni na świecie wiele w sposobie zarządzania, modyfikując prawdopodobnie stosunek sił między centrum a władzami stanowymi (regionalnymi) i lokalnymi. Kierunek tych zmian będzie prawdopodobnie w wielu krajach różny. W Indiach z epidemii może wyłonić się jeszcze silniejszy rząd centralny, w Japonii z kryzysu mocniejsze wydają się wychodzić prefektury i metropolie, a w Indonezji deficyty zarządzania kryzysowego powinny skłonić do nowego podziału władzy i odpowiedzialności między stolicą, regionami a władzami lokalnymi.
Zdjęcie: Pixabay
Waldemar Jaszczyk Absolwent studiów licencjackich o kierunku historia i stosunki międzynarodowe w King’s College London, obecnie kontynuuje studia magisterskie na kierunku stosunków międzynarodowych w ramach podwójnego programu studiów w London School of Economics and Political Science i Uniwersytecie Pekińskim. Główne zainteresowania naukowe to bezpieczeństwo energetyczne, stosunki polityczne i gospodarcze w Azji Północno-Wschodniej i historia zimnej wojny w krajach Trzeciego Świata. Prywatne zainteresowania to czytanie horrorów, powieści kryminalnych i uczestnictwo w konferencjach Model United Nations.
czytaj więcej
Napięcie na linii Japonia i Korea Południowa wpłynie na świat technologii
Historyczne zaszłości pomiędzy Koreą Południową i Japonią wkraczają na obszar handlu. Japonia wprowadziła restrykcje handlowe przy eksporcie trzech technologicznych produktów. Korea reaguje bojkotem japońskich produktów.
Maksym GdańskiAzjatech #48: Jak walczyć z epidemią i nie naruszać prywatności?
Azjatech to cotygodniowy przegląd najważniejszych informacji o innowacjach i technologii w krajach Azji, tworzony przez zespół analityków Instytutu Boyma we współpracy z Polskim Towarzystwem Wspierania Przedsiębiorczości.
14 lutego miliony ludzi na całym świecie celebrują święto zakochanych. Zgodnie z panującym zwyczajem tego dnia wysyła się kartki z wyznaniami miłosnymi, kwiaty oraz upominki. Indie pod tym względem nie są wyjątkiem...
Iga BielawskaAzjatech #24: Skuter Gogoro symbolem sukcesów tajwańskich start-upów
Azjatech to cotygodniowy przegląd najważniejszych informacji o innowacjach i technologii w krajach Azji, tworzony przez zespół analityków Instytutu Boyma we współpracy z Polskim Towarzystwem Wspierania Przedsiębiorczości.
Kwartalnik Instytutu Boyma – nr 2/2019
Zapraszamy Państwa do lektury drugiego wydania Kwartalnika Boyma – czasopisma inicjującego debatę na istotne tematy związane z Azją Centralną, Azją Południową, Azją Południowo-Wschodnią i Azją Wschodnią.
Azjatech #18: Chińczycy stworzyli najbardziej zaawansowaną aplikację do tzw. „deepfake”
Azjatech to cotygodniowy przegląd najważniejszych informacji o innowacjach i technologii w krajach Azji, tworzony przez zespół analityków Instytutu Boyma we współpracy z Polskim Towarzystwem Wspierania Przedsiębiorczości.
Tydzień w Azji #159: Bliscy sojusznicy USA milczą w sprawie Ukrainy
Przegląd Tygodnia w Azji to zbiór najważniejszych informacji ze świata polityki i gospodarki państw azjatyckich mijającego tygodnia, tworzony przez analityków Instytutu Boyma we współpracy z Polskim Towarzystwem Wspierania Przedsiębiorczości.
Tydzień w Azji: Turystyka w tarapatach. Zależna od niej Goa wrócić może do kopalin
Epidemia koronawirusa (...) pozornie może wydawać się korzystna dla ochrony klimatu i środowiska naturalnego. Takie wnioski mogą zasugerować nam widoki czystego nieba nad borykającymi się uprzednio ze smogiem metropoliami, obniżenie emisji gazów cieplarnianych czy gwałtowny spadek zapotrzebowania na surowce.
Krzysztof ZalewskiW Polsce, czyli wszędzie: Lokalność, globalność, planetarność w „Obwarzanku po polsku”
Obwarzanek po polsku pozwala przyjrzeć się i poczuć, jak to, co stereotypowe lokalne, łączy się i przenika z tym, co stereotypowo globalne, wspólnie tworząc planetarne realia.
Dawid JuraszekTydzień w Azji #192: Kazachstan coraz dalej od Rosji
Przegląd Tygodnia w Azji to zbiór najważniejszych informacji ze świata polityki i gospodarki państw azjatyckich mijającego tygodnia, tworzony przez analityków Instytutu Boyma we współpracy z Polskim Towarzystwem Wspierania Przedsiębiorczości.
RP: Korea Południowa, czyli ciastko z fasoli może być słodkością
Południowokoreański cud gospodarczy to szansa dla polskich eksporterów. Jak przygotować się do wejścia na południowokoreański rynek? Warto poznać panujące tam trendy, które promieniują na całą Azję Wschodnią.
Andrzej PieniakAzjatech #88: Takiej stalowni jeszcze na świecie nie było
Azjatech to cotygodniowy przegląd najważniejszych informacji o innowacjach i technologii w krajach Azji, tworzony przez zespół analityków Instytutu Boyma we współpracy z Polskim Towarzystwem Wspierania Przedsiębiorczości.
Tydzień w Azji: Wielka migracja, czyli Rosja i Azja Centralna w obliczu koronawirusa
Czarne chmury gromadzą się nad milionami imigrantów zarobkowych w Rosji. Kryzys gospodarczy spowodowany koronawirusem i spadkiem ceny ropy uderzy mocno w główne źródła zatrudnienia ludności napływowej z republik Azji Centralnej
Zespół Instytutu BoymaRP: Pierwsze spotkanie biznesowe w Indiach
W zeszłorocznym raporcie PwC opracowanym we współpracy z PFR TFI Indie znalazły się na pierwszym miejscu wśród najbardziej obiecujących kierunków inwestycji zagranicznych dla polskich firm.
Krzysztof ZalewskiInstytut Adama zaprasza do udziału w nowym kursie, przygotowanym dla uczestników z Polski, prowadzonym za pośrednictwem platformy ZOOM.
Forbes: Odbudować prestiż USA w Azji. Oto ludzie, którzy mają w tym pomóc Joemu Bidenowi
...Najpotężniejsza demokracja świata – ku zadowoleniu Moskwy i Pekinu – w ciągu kilkunastu zimowych godzin utraciła wiele ze swojej atrakcyjności, dającej jej miękką siłę w kształtowaniu relacji z największym z kontynentów
Krzysztof ZalewskiTydzień w Azji #114: Aleksander Kwaśniewski tworzy nam dobry, gospodarczy klimat w Uzbekistanie
Przegląd Tygodnia w Azji to zbiór najważniejszych informacji ze świata polityki i gospodarki państw azjatyckich mijającego tygodnia, tworzony przez analityków Instytutu Boyma we współpracy z Polskim Towarzystwem Wspierania Przedsiębiorczości.
Sprawa Morza Południowochińskiego to jeden z najbardziej istotnych punktów zapalnych w regionie Azji i Pacyfiku, obszar niezwykle ważny w sensie strategicznym i gospodarczym dla państw graniczących z akwenem, a także dla największych światowych mocarstw – USA i Chin.
Z ponad 2500 błękitnymi hełmami obecnie w służbie czynnej, z tym 13 na kluczowych stanowiskach dowódczych, Państwo Środka jest najliczniejszym uczestnikiem misji pokojowych ONZ spośród stałych członków RB ONZ.
Waldemar JaszczykProgram obejmował również udział w VIII Globalnym Forum Bezpieczeństwa Energetycznego w Pekinie oraz Warsztacie Zrównoważonego Rozwoju Korporacyjnego i Innowacyjnego Zarządzania w Szanghaju.
Zespół Instytutu BoymaTydzień w Azji #293: Polskie firmy szturmują Chiny. Oto nasze hity eksportowe
Przegląd Tygodnia w Azji to zbiór najważniejszych informacji ze świata polityki i gospodarki państw azjatyckich mijającego tygodnia, tworzony przez analityków Instytutu Boyma we współpracy z Polskim Towarzystwem Wspierania Przedsiębiorczości.
Tydzień w Azji #144: Po 68 latach Air India wraca do grupy Tata
Przegląd Tygodnia w Azji to zbiór najważniejszych informacji ze świata polityki i gospodarki państw azjatyckich mijającego tygodnia, tworzony przez analityków Instytutu Boyma we współpracy z Polskim Towarzystwem Wspierania Przedsiębiorczości.
Azjatech #105: Wirtualny youtuber sposobem Netflixa na podbój Japonii
Azjatech to cotygodniowy przegląd najważniejszych informacji o innowacjach i technologii w krajach Azji, tworzony przez zespół analityków Instytutu Boyma we współpracy z Polskim Towarzystwem Wspierania Przedsiębiorczości.
Krzysztof Zalewski dla portalu PolskieRadio24.pl o problemach gospodarczych w Azji Południowej
Informujemy, że nasz analityk dr Krzysztof Zalewski udzielił wywiadu dla portalu PolskieRadio24.pl. Tematem rozmowy były wywołane pandemią problemy gospodarcze krajów Azji Południowej.