
Stosunki Chin i Indii cechuje z jednej strony kwitnąca współpraca gospodarcza, z drugiej zaś narastająca rywalizacja strategiczna. Ostatnie potyczki na granicy indyjsko-chińskiej dostarczyły argumentów tym w Delhi, którzy uważają Chiny za zagrożenie, a nie szansę dla rozwoju kraju. W czarnym scenariuszu może dojść do dalszego wzmocnienia oddziałów granicznych i częstszych konfrontacji między siłami, których umocnienia znajdują się coraz bliżej faktycznej granicy między państwami. Ze względu na silny antychiński resentyment opinii publicznej rządowi Modiego będzie trudniej podjąć rozmowy na wzór dwustronnego szczytu z Wuhanu w 2018 r., który przyczynił się do uspokojenia sytuacji po starciach w Doklamie (2017).
Krwawy wieczór, zimna noc
W nocy z 15 na 16 czerwca w zachodniej części pogranicza chińsko-indyjskiego zginęło kilkudziesięciu żołnierzy, najwięcej od 1975 r. Kilku z nich poniosło śmierć w walce, lecz ze względu na opóźnioną ewakuację rannych większość zmarła z powodu odniesionych ran i niskiej temperatury panującej nocą na tej górzystej pustyni. Straty Indii wynoszą wedle tamtejszych źródeł 20 zabitych i 76 rannych, strona chińska nie podała do wiadomości publicznej żadnych oficjalnych danych. Rzecznik chińskiego Dowództwa Teatru Zachodniego stwierdził jedynie, że walki doprowadziły do ofiar po obu stronach. Podobno Przewodniczący Xi zabronił informowania o stratach. Wedle mediów indyjskich, opierających się na anonimowych indyjskich źródłach wojskowych, Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza miała stracić 43 żołnierzy. Te informacje mają pochodzić z przechwyconej łączności strony chińskiej. Media, ani zewnętrzni obserwatorzy nie mają fizycznego dostępu do tych miejsc, bardzo oddalonych od zamieszkałych terenów, które dodatkowo są w rosnącym stopniu zmilitaryzowane.
Trudno na podstawie dostępnych źródeł odtworzyć z całą pewnością przebieg zajść. Zdaniem Pekinu od początku maja indyjska armia budowała w dolinie umocnienia w bezpośrednim sąsiedztwie terytoriów kontrolowanych przez Chiny. Strony są zgodne, że co najmniej od 6 czerwca trwał ustalony między oficerami obu stron proces deeskalacji napięcia w regionie. Zdaniem australijskiego ośrodka badawczego ASPI, opierającego się na analizie zdjęć satelitarnych, do starć doszło między grupami kilkuset żołnierzy z obu stron nad urwiskiem w rejonie punktu kontrolnego nr. 14 (Patrol Point 14). 15 czerwca patrol indyjski natknął się na samej linii kontroli na chińskie obozowisko, które miało być usunięte wedle wcześniejszych ustaleń. Walka miała się wywiązać właśnie podczas zwijania obozowiska. Wedle komentatorów indyjskich, kiedy indyjski patrol do niego wszedł, wpadł w zasadzkę zastawioną przez oddziały chińskie, w rezultacie czego wywiązała się tragiczna w skutkach walka. Natomiast według Pekinu starcia były efektem złamania postanowień z 6 czerwca, a indyjski oddział próbował zająć teren, którego kontrola uniemożliwiłaby patrolowanie okolicy przez Chińczyków.
Po zakończeniu walk obie strony dzięki otwarciu linii bezpośredniej komunikacji wojskowych i dyplomatów starały się ponownie deeskalować napięcie. Na razie brak informacji o późniejszych starciach. 19 czerwca strona chińska zwolniła 10 przetrzymywanych przez siebie indyjskich żołnierzy i wydała oświadczenie, w którym przerzuca odpowiedzialność za krwawe zajścia na Indusów i podkreśla swoje prawa do kontrolowania całości doliny rzeki Galwan.
Dlaczego Indusi i Chińczycy biją się na pałki i kamienie?
Zdarzenia z ostatniego tygodnia są kulminacją niepokojów, które miały miejsca od początku maja na linii faktycznej kontroli (Line of Actual Control– LAC) rozdzielającej tereny zajmowane przez Indie i Chiny. Przepychanki, bitwy na pałki i kamienie miały miejsce w rejonach Naku La w Sikkim, Pangong Tso, Hot Springs czy też we wspomnianej dolinie rzeki Galwan.
Z operacyjnego punktu widzenia do częstszych starć dochodzi ostatnio ze względu na relatywnie łatwiejszy dostęp do tych odludnych terenów. Rozbudowano infrastrukturę najpierw po stronie chińskiej, a w ostatnich latach także w Indiach. Dolina rzeki Galwan stała się miejscem strategicznym właśnie w momencie oddania drogi Darbuk-Shyok-Daulat Beg Oldie, prowadzącej o najdalej wysuniętych indyjskich przyczółków i pasa startowego. Kontrola nad doliną dawałaby możliwość śledzenia ruchu na drodze przez stronę chińską.
Nowe inwestycje w infrastrukturę pozwalają na większą mobilność wojsk pogranicznych oraz łatwiejsze ich zaopatrzenie. Nie bez znaczenia jest zapewne możliwość łatwiejszego namierzania jednostek sąsiada dzięki urządzeniom satelitarnym, w które inwestują niezależnie Indie i Chiny. Indiom może pomagać – choć to tylko spekulacje – porozumienie COMCASA z Waszyntonem z 2018 r., regulujące zasady wymiany danych wywiadowczych, w tym satelitarnych. Coraz większa fizyczna bliskość posterunków obu armii prowadzić może do coraz częstszych zadrażnień między nimi.
Jednak bardziej fundamentalnym powodem napięć indyjsko-chińskich, jest oczywiście kwestia granicy, której przebieg dzieli oba państwa od lat 40.-tych XX wieku, od powstania niepodległych Indii i komunistycznych Chin. Ciągnąca się na przestrzeni ok. 3440 km linia oddzielająca tereny pod kontrolą chińską i indyjską tylko na niewielkim odcinku ma status granicy, oficjalnie uznanej przez obie strony. Zarówno na zachodzie w regionie Ladakh, jak i na wschodzie na pograniczu bhutańskim, oba państwa roszczą sobie pretensje do terytoriów kontrolowanych przez sąsiada. W 1962 r. Chiny i Indie stoczyły nawet wojnę graniczną, która jest ważnym elementem polityki pamięci na Subkontynencie. Jeszcze paręnaście lat temu można było mieć nadzieję na wymianę terytoriów i trwałe ustalenie granicy, ale od tego czasu Indie i Chiny usztywniły stanowisko. Przy obecnym wysokim poziomie nastrojów nacjonalistycznych po obu stronach trudno wyobrazić sobie jakikolwiek kompromis.
W przeszłości zawarcie porozumień było możliwe. Uznanie linii faktycznej kontroli (LAC) po starciach z lat 60. i 70. zapobiegało ponownym eskalacjom konfliktu. Porozumienia z 1993 i 1996 ustalały zasady zachowania wojskowych w przypadku stwierdzenia obecności żołnierzy sąsiada na kontrolowanym przez siebie terytorium. Podstawową zasadą pozostaje powstrzymywanie się przed użyciem przemocy, w tym oczywiście broni palnej. Oddziały patrolujące granicę nie powinny być uzbrojone w broń palną. Porozumienie z 2013 r., podpisane przez ówczesnych przywódców obu państw, wprowadzało mechanizmy znacznie lepszej komunikacji między wojskowymi. Z powodu zasad zawartych w tych porozumieniach okresowe starcia pograniczników przeistoczyły się w bijatyki na pałki i kamienie (jak widać na przykład na filmie z sierpnia 2017 r.) .
Dzięki tym protokołom konflikt chińsko-indyjski jest zdecydowanie mniej intensywny niż na przykład indyjsko-pakistański. Krwawe wymiany ognia w nieodległej od Ladakhu Dolinie Kaszmirskiej są prawie codziennością. Wiosną 2019 r. doszło tam do bitwy powietrznej, użycia artylerii i bombardowania terytorium sąsiada. Dzięki protokołom regulującym postępowanie żołnierzy, gorącym liniom łączącym oficerów i polityków na granicy indyjsko-chińskiej znacznie mniejsze jest ryzyko niekontrolowanej eskalacji.
Stała presja
Jednak w ostatnich latach coraz częściej strona indyjska oskarża Chiny o naruszanie porozumień, mówiąc o setkach przekroczeń LAC rocznie. Dowodami są szczegółowe zdjęcia satelitarne. Wedle Delhi, oddziały chińskie wywierają stale presję, przesuwając faktycznie granicę i stawiając własną infrastrukturę na spornych terytoriach, jak ostatnio na brzegach Pangong Tso i w okolicy Hot Springs. U podstaw takiego postępowania leży prawdopodobnie przekonanie, że strona indyjska nie będzie miała możliwości odzyskania faktycznie zajętych terenów. Szczególnie często zdarza się to w rejonach, w których obie strony inaczej interpretują przebieg faktycznej linii kontroli. W niektórych okolicach taka różnica w interpretacji wynosi 30 km.
Lecz krwawe starcia tym razem nie odbyły się w miejscach szczególnie spornych. Wedle Manoja Joshiego z indyjskiego think tanku ORF region rzeki Galwan nie należał historycznie do tych terenów, gdzie obie strony spierały się o przebieg LAC, która nie jest drobiazgowo zdelimitowana.
Ta ciągła presja ze strony chińskiej jest zapewne pokłosiem asertywnej polityki Pekinu wobec wszystkich sąsiadów, wobec których Chiny mają roszczenia graniczne. Niepokoje na granicy indyjskiej współwystępują ze stałymi konfliktem na Morzu Południowochińskim i budową stałych baz na sztucznych wyspach. W ostatnich latach okresowo wzmagają się też niepokoje wokół spornych z Japonią wysp Senkaku/Diaoyu. Ostatnie ataki na cyfrową infrastrukturę Australii, przypisywane na antypodach przez opinię publiczną Chinom mogą świadczyć, iż asertywna polityka zagraniczna nie ogranicza się do najbliższego sąsiedztwa.
Wszystkie te konflikty i działania mają podbudowę w postaci ideologii zjednoczenia państwa i coraz silniej promowanego przez KPCh nacjonalizmu. Pod przywództwem Xi Jinpinga Chiny wydają się być gotowe do konfrontacji z sąsiadami, by uzyskać to, co Pekin uważa za ziemie chińskie. Dziś Chiny chcą osiągać spektakularnie i szybko cele osiągane w poprzednich dekadach cierpliwą dyplomacją i naciskiem.
W celu realizacji bardziej agresywnej polityki potrzebni są śmiali dowódcy. Do szczególnej nieustępliwości w zachodnim teatrze działań mógł chińskich żołnierzy zachęcić przykład Zhao Zongqi, który po starciach indyjsko-chińskich w Doklamie w 2017 r. (wtedy już w randze generała i dowódcy Teatru Wschodniego) dostał się do KC KPCh. Obecnie stoi on również na czele Dowództwa Teatru Zachodniego Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej i był podobno nieopodal miejsca zdarzeń w dolinie rzeki Galwan. Nawet jeśli więc tragiczne wydarzenia z 15 na 16 czerwca nie były wynikiem bezpośrednich rozkazów płynących od najwyższych oficerów ChALW, to taki przykład może rozpalać ambicję i wyobraźnię wojskowych.
W tym konkretnym przypadku brak przygotowanej chińskiej ofensywy propagandowej i defensywny ton pierwszych oświadczeń pekińskiego MSZ może świadczyć, iż zajścia nie były częścią szerszego, wcześniej przygotowanego planu. Z drugiej strony już 19 czerwca chińskie MSZ wydało oświadczenie, w którym podkreśliło prawa Chin do doliny rzeki Galwan, co ponownie zaogniło dyskusje. Zdaniem cytowanego przez “South China Morning Post” pekińskiego analityka wojskowego, intensywne ćwiczenia wojskowe w regionie miały być sygnałem dla Indii, że Państwo Środka nie zawaha się użyć siły w obronie swoich interesów.
Pekin nie podaje własnych strat i nie dementuje doniesień mediów indyjskich mówiących o kilkudziesięciu zabitych. Jednocześnie wszelkie komunikaty w sprawie zajść, ze szczególnym uwzględnieniem informacji o stratach chińskich, podobno są akceptowane przez Xi Jinpinga. W konsekwencji polityki jednego dziecka chińska opinia publiczna szczególnie mocno reaguje na straty w ludziach. Jednocześnie brak oficjalnego dementi do danych o chińskich stratach kilkudziesięciu żołnierzy pozwala rządowi w Delhi wycofać się z twarzą, bez konieczności przeprowadzenia odwetu, którego domaga się indyjska ulica.
Konsekwencje
Krwawe starcie w dolinie rzeki Galwan może mieć konsekwencje dużo poważniejsze niż lokalna potyczka. Nawet jeśli Chiny nie chciały doprowadzić do eskalacji i śmierci indyjskich żołnierzy, a jedynie metodą faktów dokonanych przesuwać granicę i budować strategiczne przewagi na terenie do ewentualnego wykorzystania w przyszłości (lub – wedle własnej wersji – jedynie powstrzymywać Indie przed robieniem tego samego), efekt starcia z połowy czerwca może być zupełnie odwrotny od oczekiwanego przez Pekin.
Po pierwsze, śmierć żołnierzy, ogłoszonych od razu męczennikami, wzmocnił i tak bardzo silne antychińskie nastroje w indyjskim społeczeństwie. Już co najmniej od lat 50.-tych i ucieczki Dalajlamy z Tybetu do Indii, politycy indyjscy starający się na ogół łagodzić napięcia z Pekinem znajdowali się pod silną presją indyjskiej ulicy domagającej się działań antychińskich. Rządowi Modiego może być trudno powrócić do nieformalnych szczytów Modi-Xi z lat 2018 i 2019, gdyż opinia publiczna domaga się obecnie większej transparentności co do ich przebiegu i zapadających na nich ustaleń.
Po drugie, nawet jeśli zajścia nie były zamierzone ze strony chińskiej, klimat nieufności między stronami może powodować, że Delhi będzie rozumiało je jako sygnał intencjonalnie wysłany przez Chiny. Wspomniany Manoj Joshi interpretuje chińską politykę w Ladakhu jako ostrzeżenie Pekinu, by nie zbliżać się zanadto z Waszyngtonem. Może to odnieść przeciwny skutek: Indie obawiające się chińskiej agresji będą zmuszone coraz bliżej współpracować z USA. Nie wróży to dobrze ani indyjskiej aktywności w ramach Szanghajskiej Organizacji Współpracy, ani przyszłości grupy BRICS, w której oprócz Indii i Chin zasiadają jeszcze skupione na wewnętrznych problemach Brazylia i RPA oraz Rosja. Ta ostatnia ostrożnie popiera Delhi i stara się łagodzić napięcia między stronami. Oddziały patrolujące granice mogą zostać wbrew porozumieniom ponownie uzbrojone – na co naciska przywódca indyjskiej opozycji – co znacznie podwyższy ryzyko ofiar w razie dalszych starć.
Po trzecie, ofiary po stronie indyjskiej wzmocniły głosy, by wykluczyć chińskie firmy z planów budowy strategicznej infrastruktury (w tym 5G) i indyjskiego rynku cyfrowego. Pojawiły się również opinie o konieczności sankcji na chińskie produkty, co doprowadziłoby do spadku obrotów handlowych szacowanych w 2018 r. na 97 mld USD. Sankcje nie wchodzą w grę, bowiem Indie są zbyt zależne od wwozu z Chin, które pozostają ich największym partnerem w imporcie. Mówiąc obrazowo, to one dostarczają indyjskim firmom komputery, dzięki którym Indusi mogą eksportować usługi cyfrowe. Ale ten sentyment i obawa przed utrudnieniami handlu w przyszłości może doprowadzić do poszukiwania przez indyjskich importerów alternatywnych dostawców.
Prężące muskuły Chiny robią od dawna w Delhi jak najgorsze wrażenie. Przelana krew indyjskich żołnierzy sprawi zapewne, że antychińskie nastroje będą się pogłębiać.

Krzysztof Zalewski Analityk ds. Indii i energetyki. Obecnie członek Zarządu Fundacji Instytut Studiów Azjatyckich i Globalnych im. Michała Boyma oraz redaktor „Tygodnia w Azji” (wydawanego wspólnie z portalem wnp.pl). Pisze o polityce zagranicznej i transformacjach ery cyfrowej w Indiach i Australii. Poprzednio pracownik Agencji Praw Podstawowych Unii Europejskiej w Wiedniu, Biura Spraw Zagranicznych Kancelarii Prezydenta RP, Kancelarii Sejmu RP oraz Ośrodka Studiów Wschodnich w Warszawie
czytaj więcej
Współpraca ponad podziałami w walce z kryzysem energetycznym – list otwarty
Mimo podziałów istniejących w naszym społeczeństwie, dramatyczny w skutkach konflikt rosyjsko-ukraiński pokazał, że w chwilach zagrożenia możemy działać wspólnie. Nie możemy stracić tego cennego kapitału zbudowanego od lutego br.
RP: Biznes po arabsku. WhatsApp zastąpił maila
Jak polskie firmy mogą osiągnąć sukces biznesowy w państwach Zatoki Arabskiej (Perskiej)? – z Agnieszką Klimczak, trenerką różnic kulturowych oraz autorką książki „Biznes po arabsku”, rozmawia dr Krzysztof M. Zalewski z Instytutu Boyma.
Krzysztof ZalewskiAni realny socjalizm, ani państwowy kapitalizm. W poszukiwaniu modelu rozwojowego Azji Centralnej
Autor prezentowanej publikacji podjął się trudnego zadania identyfikacji korelacji między kierunkami zmian ustrojowych a ich wpływami na wektory przemian gospodarczych.
Jerzy OlędzkiTydzień w Azji #240: Kolejny kraj zakazuje eksportu cennych surowców
Przegląd Tygodnia w Azji to zbiór najważniejszych informacji ze świata polityki i gospodarki państw azjatyckich mijającego tygodnia, tworzony przez analityków Instytutu Boyma we współpracy z Polskim Towarzystwem Wspierania Przedsiębiorczości.
Forbes: Jeśli ta wojna ujdzie Moskwie na sucho, Chiny staną się agresywne
Azja w większości nie zajmuje zdecydowanego stanowiska w wojnie ukraińskiej, przyjmując pozycję wyczekującą. W miarę upływu czasu i rosnącego wpływu konfliktu na globalne perspektywy gospodarcze, największe stolice przyglądają się jednak z rosnącym niepokojem europejskiej wojnie.
Zespół Instytutu Boyma‘Nigdy więcej nie przegramy z Japonią’, czyli o konflikcie koreańsko – japońskim
Jadąc na rowerze w Jeonju, mijam plakaty z przekreśloną twarzą premiera Japonii. „No Abe” to slogan, który wybija rytm ostatnich miesięcy. Widać go w telewizji i gazetach. Słychać go na ulicy. W sklepach wywieszane są napisy „nie sprzedajemy japońskich produktów”. Im większy, tym lepszy. Konflikt z Japonią to nie tylko symboliczne prężenie muskułów, ale poważne ekonomiczne problemy. Straty finansowe rosną po obu stronach, ale rząd Moon Jae-ina jest stanowczy. Zwłaszcza, że antyjaponizm mobilizuje naród w sposób, jaki nie widziano w Korei Południowej od protestów przeciwko Park Geyun-hee w 2017 roku.
Roman HusarskiSearching for Japan’s Role in the World Amid the Russia-Ukraine War
The G7 Hiroshima Summit concluded on May 21 with a communiqué reiterating continued support for Ukraine in face of Russia’s illegal war of aggression. Although Japan was perceived at the onset of the war as reluctant to go beyond condemning Russia at the expense of its own interests, it has since become one of the leading countries taking action during the war.
Rintaro NishimuraRoman Husarski w wywiadzie dla Nowej Konfederacji o książce „Kraj niespokojnego poranka”
W rozmowie z Jakubem Kamińskim nasz analityk opowiedział o realiach politycznych, społecznych, kulturalnych, religijnych na Półwyspie Koreańskim.
Roman HusarskiTydzień w Azji #299: Tajwan poczuł presję Trumpa. Wydatki na obronność muszą wzrosnąć
Przegląd Tygodnia w Azji to zbiór najważniejszych informacji ze świata polityki i gospodarki państw azjatyckich mijającego tygodnia, tworzony przez analityków Instytutu Boyma we współpracy z Polskim Towarzystwem Wspierania Przedsiębiorczości.
W Instytucie Boyma wychodzimy z nową inicjatywą, która ma na celu pokazanie aktywności tej - często mniej widocznej - połowy społeczeństwa. Będziemy pisać, o tym, co kobiety myślą, mówią i robią. Będziemy też nagłaśniać to, co kobiety badają i o czym piszą.
Tydzień w Azji #69: Indie odbudowują gospodarkę na pięciu filarach
Przegląd Tygodnia w Azji to zbiór najważniejszych informacji ze świata polityki i gospodarki państw azjatyckich mijającego tygodnia, tworzony przez analityków Instytutu Boyma we współpracy z Polskim Towarzystwem Wspierania Przedsiębiorczości.
Najsprytniejsza mikrogospodarka świata
Królestwo Bhutanu należy określić najsprytniejszą mikrogospodarką świata. Spryt to ,,zdolność szybkiego, praktycznego radzenia sobie w trudnych sytuacjach"; krótką definicję trzeba uzupełnić o jeden element – radzenie sobie w trudnych sytuacjach czasem następuje przy pomocy iluzji, wybiegu albo umiejętnością sprawiania dobrego wrażenia. Tak rozumiany spryt pasuje doskonale do bhutańskiej mikrogospodarki.
Adrian ZwolińskiRP: Konkurencja Chiny-USA. Nowe ograniczenia w branży motoryzacyjnej
Amerykański Departament Gospodarki chce nowych ograniczeń dla chińskich i rosyjskich technologii. Można zakładać, że finalnie będą one miały wpływ na cały globalny łańcuch dostaw, w tym producentów aut z Niemiec i ich dostawców z Polski.
Krzysztof ZalewskiAzjatech #13: Nowa metoda walki z malarią
Azjatech to cotygodniowy przegląd najważniejszych informacji o innowacjach i technologii w krajach Azji, tworzony przez zespół analityków Instytutu Boyma we współpracy z Polskim Towarzystwem Wspierania Przedsiębiorczości.
Tydzień w Azji #211: Ostatnie bastiony demokracji padają w Kambodży
Przegląd Tygodnia w Azji to zbiór najważniejszych informacji ze świata polityki i gospodarki państw azjatyckich mijającego tygodnia, tworzony przez analityków Instytutu Boyma we współpracy z Polskim Towarzystwem Wspierania Przedsiębiorczości.
Chiński renesans: spotkanie autorskie z profesorem Bogdanem Góralczykiem
Serdecznie zapraszamy na spotkanie z prof. Bogdanem Góralczykiem, który już w najbliższy czwartek, 27 czerwca, opowie o chińskiej transformacji oraz o tym jak kształtuje się przyszłość światowego ładu wobec rosnącej siły Państwa Środka na arenie międzynarodowej,
Tydzień w Azji #70: Współpraca w ASEAN, a nie izolacja, gwarancją bezpieczeństwa żywieniowego
Przegląd Tygodnia w Azji to zbiór najważniejszych informacji ze świata polityki i gospodarki państw azjatyckich, tworzony we współpracy z Polskim Towarzystwem Wspierania Przedsiębiorczości.
RP: Kazachstan inwestuje w Korytarz Środkowy i szuka partnerów w Europie
Po dwóch latach wojny w Ukrainie wciąż otwarty pozostaje problem dystrybucji euroazjatyckiej z pominięciem lub choćby istotnym ograniczeniem roli Rosji, czyli zmniejszeniem uzależnienia handlu od Korytarza Północnego.
Jerzy OlędzkiTydzień w Azji: Okoliczności odejścia premiera Abe
O potencjalnej rezygnacji spekulowano jeszcze przed pierwszymi wizytami premiera w szpitalu, zwiastującymi jego odejście z powodu silnego nawrotu wrzodziejącego zapalenia jelita grubego – choroby, która oficjalnie wymusiła na Abe rezygnację z premierostwa w 2007 roku.
Zespół Instytutu BoymaZmiana na stanowisku Prezydenta USA będzie miała ogromny wpływ także na sytuację wielu pozostałych państw świata, w których Amerykanie odgrywają ważną rolę. Nie inaczej jest w przypadku Korei Południowej, gdzie zarówno rządzący jak i świat biznesu przygotowują się do nowego formatu relacji z największym mocarstwem świata.
Andrzej PieniakTydzień w Azji #171: Korea Południowa szykuje nowe otwarcie na Japonię
Przegląd Tygodnia w Azji to zbiór najważniejszych informacji ze świata polityki i gospodarki państw azjatyckich mijającego tygodnia, tworzony przez analityków Instytutu Boyma we współpracy z Polskim Towarzystwem Wspierania Przedsiębiorczości.
RP: Czemu warto rozważyć otwieranie filii polskich uczelni w Azji Środkowej?
W ostatnich latach dynamicznie wzrosła liczba filii zagranicznych szkół wyższych w Uzbekistanie. W ten trend wpisała się warszawska uczelnia Collegium Humanum. Jej działalność w Azji Środkowej może pozytywnie wpływać na polski biznes w regionie.
Magdalena Sobańska-CwalinaW marcu 2019 roku minęła czwarta rocznica śmierci Lee Kuan Yew (LKY), najbardziej wpływowego singapurskiego polityka, ojca narodu, pierwszego i wieloletniego premiera (1959-1990). LKY stał się symbolem Singapuru i jest uważany za polityka, któremu udało się uczynić z byłej brytyjskiej kolonii nowoczesne państwo.
Anna GrzywaczRP: Jak zmieniają się aktualnie łańcuchy dostaw? Polska „przemysłowym sercem” Europy
Nasz kraj ma wśród managerów logistyki zdecydowanie dobrą markę. Jest wymieniany na pierwszym miejscu jako państwo, do którego przenosi się produkcję, aby być bliżej rynków zbytu (reshoring) i miejsce pochodzenia zaopatrzenia (sourcing).
Krzysztof Zalewski